Miałem okazję słuchać wcześniej kilku gramofonów w cenach do jakiś 17 tys. złotych, ale dźwięk, jaki wydobywa się z Ad Fontes zawstydza kilkakrotnie droższe od niego gramofony.
Namacalność instrumentów i ich dynamika jest niebywała, ilość informacji, jaką jest w stanie przekazać to 14-calowe ramię z dobrą wkładką zadziwia.
Słychać każdą, nawet najmniejszą zmianę barwy przy uderzeniach o struny kontrabasu, gitary, wręcz cieniowanie wybrzmień, bas schodzi bardzo nisko. Zapewne odpowiada za to również metalowa obudowa, wykonanego w Japonii, Goldringa 2500 , ale nie tylko. Instrumenty mają duży rysunek, jest bardzo dobra gradacja planów, a scena dźwiękowa jest szeroka i głęboka, co można opisać dwoma słowami – przestrzeń, stadion.
Głosy ludzkie są hipnotyzujące. Norah Jones wręcz stała przede mną, słychać było każdą modulację jej głosu, Al Jarreau z jego charakterystycznym głosem, czy melancholijny Nat „King” Cole, wszystkie te głosy były ukazane z wielką swobodą. Bębny z płyty Art Blakey and the Jazz Messengers zabrzmiały tak realistycznie i zostały podane z taką dynamiką, że aż się wystraszyłem. Również muzyka poważna i jazz dały możliwość zanurzenia się w nich i przeżywania wraz z artystami, którzy ją wykonują.
Można byłoby jeszcze dalej pisać , ale już mnie się nie chce, szkoda czasu, lepiej słuchać.
Gramofon - rewelacja !!!